"Być człowiekiem – to
dostateczny powód, żeby być nieszczęśliwym."
1 część cyklu.
Już wiele razy wspominałam, że obawiam się czytać książki
polskich pisarzy. Mimo to zaciekawiona sięgam po każdą lekturę, napisaną przez
rodaka. „Dobro umiera w ciszy” było moim kolejnym
‘eksperymentem’.
Do Kobiety-Medium przychodzi dziewczynka i prosi o pomoc.
Chce poznać historię Karola i Amandy Matlak, a żeby to zrobić obie muszą
wyruszyć w podróż. Towarzyszyć im będzie pewien mężczyzna.
Nastepnie poznajemy wspominane wyżej młode małżeństwo. Od
początku przeżywamy historię, która im się przytrafiła i którą po kilku latach
chce poznać dziewczynka.
Pomysł na fabułę był niekonwencjonalny i oryginalny. Od
początku jest tajemniczo, a akcja pędzi powoli, wprowadzając czytelnika w
szczegóły. Autor cały czas ukrywa przed nami wątki, by nagle zapoznać nas z
jakimś faktem, przez co jesteśmy w szoku. W naszych głowach piętrzą się pytania
i z zainteresowaniem brniemy dalej.
Bardzo dobrym posunięciem było miejsce akcji: Polska. Nie czuć w książce amerykańskiej sztuczności.
Niestety zabrakło barwnych opisów polskich miast, czy wsi, wręcz przeciwnie,
nazwy miejsc pozostały ukryte (plus do tajemniczości).
Patryk Omen stworzył
historię, która potrafi wywołać ciarki, pisarz potrafi wzbudzić grozę,
jednocześnie wprowadzając nas w stan psychiczny i emocjonalny postaci.
W książce występowało dużo miłosnych uniesień, jednak tak
stonowanych by czytelnikowi, który Nie lubuje się w opisach erotycznych przeżyć,
to nie przeszkadzało.
„Okaż ludziom trochę zainteresowania, a wciągną cię w swój świat. Głównie
w swoje problemy. Szczęściem się Nie dzielą. Dyskontują je w samotności. Jesteśmy
pod tym względem pieprzonymi egoistami. Wszyscy.”
Bohaterów nie poznajemy wielu. Czasami przewijają się przez
powieść ludzie, którzy dla nas nic nie znaczą. Głównymi postaci są Amanda i
Karol. Poznajemy ich myśli, wątpliwości, a także pragnienia. Rozumiemy ich ból
i utożsamiamy się z nim. Bohaterowie wykreowani są nie idealnie, posiadają
wiele wad. Dostrzegamy także błędy jakie w życiu popełnili, ale wiemy dlaczego
tak postąpili.
I chociaż osobiście na początku polubiłam i Amandę i Karola,
po pewnym czasie do tego drugiego poczułam wielką niechęć i myślę, że wiele
kobiet się ze mną zgodzi.
Patryk Omen nie bał się używać wulgaryzmów, czasami wręcz
z tym przesadzał.
Jednak można uzasadnić to kryzysowymi sytuacjami, w których
każdy traci nerwy.
Narracje zastosował naprzemienną. Na początku każdej części
(w sumie było ich trzy) opowieść ze strony Kobiety-Medium, potem historia szła
narracją trzecioosobowa, opowiadając co dzieje się z Karolem i Amandą.
Co do stylu pisarza był prosty. Autor nie starał się używać
wyszukanych słów, czuć było normalność powieści. Opisał też wiele życiowych
rzeczy tzn. sprawy, które dręczą ludzi, ich prawdziwe problemy.
Opisując okładkę mogłabym użyć tylko jednego określenia:
genialna!
Jest nie tylko przepiękna (na swój sposób) i przyjemna w
dotyku, ale to idealne wprowadzenie do historii, która czeka po otwarciu.
Papier książki jest świetny, a czcionka dostosowana do rozmiaru
wydania.
Coś co rzuciło mi się w oczy to literówki. Z początku mi nie
przeszkadzały, ale sytuacja powtarzała się kilka razy, co zaczęło mnie
irytować.
„Ta dziewczyna, jej historia,
wywarły na mnie tak ogromny wpływ, iż wciąż nie potrafię o niej zapomnieć – a
minęło już od tamtej pory kilka miesięcy. Śnię i myślę o niej. Mam ją ciągle
przed oczami.” – napisał na początku autor jako Kobieta-Medium.
Ja mogę się pod tym jedynie podpisać.
„Dobro umiera w ciszy” skończyłam w jeden dzień i to nie
ze względu na małą objętość. Zostałam tak wciągnięta, że nie potrafiłam się
oderwać.
Tego co czułam po przeczytaniu ostatniej strony, nie da się
opisać.
Trochę czasu minęło odkąd ją skończyłam, więc nie jestem ‘na
świeżo’, ale pamiętam, że miałam mieszane uczucia.
Historia tak mnie zaskoczyła i mi się spodobała, że nie
potrafię przestać o niej myśleć. Jednak zakończenie wbiło mnie w fotel i
książka wylądowała na ścianie. Byłam po prostu w szoku, na dodatek nie
chciałam żeby to był już koniec.
To nie pierwsza powieść Patryka Omena. Znalazłam informacje
o jego poprzednich książkach, jednak nie mogę zapewnić, że je przeczytam. Będę
się obawiała czy aby te historie są dla mnie. Wiem za to, że jeżeli któraś
lektura pisarza, trafi w moje ręce to przeczytam na sto procent. Sama jednak nie będę ich poszukiwała.
Choćbym chciała nie mogę polecić wszystkim. Z pewnością „Dobro
umiera w ciszy” nie jest dla przeciwników ostrzejszych słów i
zachowań. Nie jest też dla osób, które w prawdziwej opowieści nie cenią magii, dla
innych jednak ta książka to będzie rarytas – jak dla mnie.
„Boże, chcę o tym zapomnieć…”
Za książkę serdecznie dziękuję:
ja chyba sobie jednak daruję, bo również obawiam się czytać powieści polskich autorów :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam co nieco dobrego o tym autorze. Ale jako, że rzadziej sięgam po polskie książki informacja ta wleciała jednym uchem, wyleciała drugim:) Teraz zapisałam, mam nadzieję, że uda mi się ją zdobyć.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nic nie słyszałam ani o autorze, ani o tym tytule. Po Twoim opisie podejrzewam, że mogłaby mi się nie spodobać, dlatego raczej specjalnie jej szukać nie będę :))
OdpowiedzUsuńczuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńBędę mieć w pamięci tę książkę i jak nadarzy się okazja, z chęcią dam jej szansę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie czekam na tę książkę i mam nadzieję, że mi się spodoba, już sama okładka robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTe "ostrzejsze" sformułowania mogą mnie razić, ale mimo to się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńCoś do mnie ta książka nie przemawia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Też mam uprzedzenia do polskich autorów. Jednak w tym przypadku zrobię wyjątek i z przyjemnością sięgnę.
OdpowiedzUsuń