niedziela, 30 września 2012

"Pandemonium" - Lauren Oliver

"Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością."


2 część trylogii.
Ci co czytali, wiedzą jak skończyło się "Delirium". Ci co czytali moją recenzję poprzedniej części, wiedzą jak bardzo ją przeżyłam. Nagle w moje ręce trafiło "Pandemonium". Miałam tę książkę czytać trochę później, była trzecia z kolei, ale nie wytrzymałam i...

Widok Lenie przesłoniły kłęby dymu i plamy krwi. Wtedy ostatni raz widziała Alexa. Teraz wylądowała po drugiej stronie bariery, w Głuszy. Ledwo przytomna zostaje znaleziona przez czarnowłosą dziewczynę, Raven. Ta razem z przyjaciółmi opiekuje się nią. Gdy Lena zdrowieje, rozpoczyna swoje życie na nowo, z obcymi ludźmi, w innym miejscu. Jednak nigdy nie zapomina chłopaka o miedzianych włosach i płynnobrązowych oczach, Alexa.

Strata. Nienawiść. Cierpienie. Dojrzewanie. Te wszystkie rzeczy opisują "Pandemonium".  Książka opowiada o Lenie, która cierpi po stracie ukochanego. Dojrzewa, bo dużo przeszła. Nienawidzi ludzi, którzy zabili jej miłość i chce zemsty.
W książce jest dynamika i akcja. Są także mocne punkty wzruszenia czy piękne cytaty skłaniające do przemyśleń. Powieść wzbudza skrajne uczucia i emocje. Czytelnik z zaciekawieniem śledzi tekst i chce wiedzieć co będzie dalej. Szczególnie, że lektura podzielona jest na 'teraz' i 'wtedy'. Lena wspomina życie w Głuszy, następnie opowiada swoją historię mieszkając już w Nowym Jorku.  Wydawać by się mogło, że ta część będzie gorsza od "Delirium", jednak utrzymuje poziom. Znowu zostajemy wciągnięci w świat delirii i buntu. Poznajemy nowych bohaterów, utożsamiamy się z nimi i śledzimy z wypiekami na twarzy ich przygody. Mroczne strony rządu zostają odkryte, powstaje ruch oporu, Hieny - Odmieńcy, którym zależy tylko na zdobyczach majątkowych, atakują, a Lena mimo cierpienia poznaje kogoś, tajemniczego chlopaka, o którym nie wie co myśleć.

"Księża i naukowcy mają rację co do jednej rzeczy: w głębi serca, w swojej naturze, nie jesteśmy lepsi od zwierząt."

Przed oczami od początku książki, od pierwszej strony miałam Alexa i nie byłam jedyna. Główna bohaterka mocno przeżywa jego śmierć, codziennie o nim myśli, a robi coś tylko ze względu na pamięć o chłopcu, który skradł jej serce. Mimo to, jest całkiem inna niż przy poprzednim spotkaniu. Stała się pewna siebie, rozważna i o wiele silniejsza. Poznaje Juliana, swojego największego wroga, uczestnika AWD - organizacji, która popiera remedium. Chociaż dziewczyna powinna go nienawidzić, zdarza się coś przez co musi odłożyć swoje uprzedzenia na bok. Julian to niepewny, niemal głupi 18-letni chłopak, przed którego oczami wiele razy stanęła śmierć. Mimo to chce zabiegu, który może go zabić. Chłopak także z czasem zaczyna rozumieć pewne rzeczy, dojrzewa, jednak i tak jest całkiem inny niż reszta bohaterów. Na przykład Raven, która w Głuszy mieszka od zawsze.  Kobieta stara się, by wszystko było dobrze, niestety nie zawsze tak jest i wtedy obwinia siebie. Nie jest do końca pozytywną postacią, ale objawia wiele dobra. Ci, których wymieniłam to nie wszyscy bohaterowie. Często wspominana jest również, znana z poprzedniej części, Hana. Pisałam niegdyś, że bardzo ją polubiłam i teraz mi jej brakowało.

"Smutek to uczucie, jak gdyby sie tonęło, jak gdyby grzebano Cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia ich dni, które zlewają się w ciemność."

W "Delirium", Lauren Oliver zachwyciła mnie swoim lekkim, pięknym piórem, tworząc historię, która mną wstrząsnęła. Jednak tym razem było jeszcze lepiej. Czytając, czułam się niesamowicie.  Język pisarki ujął mnie po raz kolejny. Jest on wyrobiony, przewleczony przepięknymi cytatami, które chwytają za serce. Na dodatek nowy zamysł autorki, o którym wspominałam, 'wtedy' i 'teraz' dodał tajemniczości książce. Lauren nie zmieniła narracji, teraz również wszystko widzimy ze strony Leny. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.

"Miłość. Gdy tylko wpuścisz do swojego serca to słowo, gdy tylko pozwolisz mu zapuścić korzenie, rozprzestrzeni się jak grzyb we wszystkich zakamarkach twojej duszy - a wraz z nim pytania, drżące, pączkujące lęki, które sprawią, że nigdy nie zaznasz spokoju."

Nagle te trzysta stron przeleciało mi przed oczami i znalazłam się przy zakończeniu.. a tam! Znowu wielki płacz. Pierwsze co zrobiłam skończywszy lekturę to napisałam znajomemu "Nienawidzę tej książki".  Byłam załamana, ale przecież finał był genialny! "Chcę trzecią część" - mam ochotę wykrzyczeć. "Pandemonium" to świetna kontynuacja wspaniałej powieści. Pełna miłości, nienawiści i wzruszeń.











Za książkę serdecznie dziękuję:


Ps. Książka ma dla mnie wartość sentymentalną. I nie chodzi o treść!

niedziela, 23 września 2012

"Królewska Nierządnica" - Gillian Bagwell

"Król panuje, ale nie rządzi."


Nell Gwynn poznajemy przy wielkim Londyńskim wydarzeniu. W 1660 roku po upadku Cromwella, na tron powraca Karol II. Dziewczyna chociaż zachwycona sytuacją, ma zmartwienia, które psują jej radość. Nie chce wracać do domu, do zwyrodniałej matki, dlatego przymiera z głodu. Chcąc zdobyć pieniądze, ulega trzem młodzieńcom, jednak Ci ją oszukują i nie płacą. Załamana zwraca się do swej siostry Rose, która pracuje jako prostytutka w przybytku Madame Ross. Nell zdobywa zaufanych klientów, zaczyna zarabiać, ma co jeść i gdzie mieszkać, jednak spotyka ją również wiele niebezpieczeństw związanych z jej obecnym zajęciem. Po pewnym czasie razem z siostrą zaczynają pracować w teatrze. Tam główna bohaterka odkrywa w sobie talent, dzięki któremu czeka ją dużo wspaniałych chwil.

Dla fanów Anglii, jej XVII-wieczna odsłona, będzie jednym z aspektów zachęcających do sięgnięcia po lekturę. Powrót Króla, opisanie jego życia i dziwek, a także postać Nell Gwynn są najważniejszymi i najlepiej przedstawionymi punktami. przynajmniej na początku. Cała powieść nie obfituje w akcje, chociaż zdarzają się momenty, w których czytelnik wstrzymuje oddech z napięcia. Jednak "Królewska Nierządnica" to przede wszystkim erotyka. Seks w lekturze został wyrzucony na pierwszy plan i mimo wielu innych fragmentów jest on w książce prawie najważniejszy, ale nie tylko. Równie często wspominana jest władza i polityka, szczególnie w drugiej części książki. W fabule jednak zostało opisanych dużo autentycznych wydarzeń takich jak Wielki Pożar w 1666 roku. Pozwalają one na chwile zapomnieć o tych ostrzejszych fragmentach.

"Gdyby mogła jeszcze ronić łzy, krople z pewnością zamarzłyby jej teraz na policzkach. Bezbrzeżna pustka, jaka wypełniła jej serce po stracie ukochanej osoby, przyniosła ze sobą odrętwienie."

Nell Gwynn, młoda, piękna kobieta o kręconych rudych włosach i orzechowych włosach zdobyła sympatię tłumów angielskich ulic. Nie przez swą urodę, a wspaniały charakter. Odznaczała się ona odwagą, radością życia (mimo wielu problemów) i poczuciem humoru. Jej role w komediach wzbudzały salwy śmiechu. a widownia ją uwielbiała i podziwiała. Dziewczyna wychowana biednie, w przyszłości myślała więcej o dobru innych, niżeli swoim. Pomagała przyjaciołom i potrzebującym, lecz nie dlatego by okryć się sławą, robiła to z dobroci serca. Nic dziwnego, że "zwykła dziwka" jak ją nazywali przeciwnicy, zdobyła serce Króla. Mimo, iż ten posiadał żonę-Katarzynę Bragançą i wieloletnią, zmysłową kochankę Barbarę Palmer, to "mała, słodka Nelly" jak do niej mówił,  została w jego sercu do końca życia. Karol - przystojny, młody, inteligentny Król chciał być sprawiedliwy i zaradny dla swego narodu. Gdy na jego drodze pojawiały się osoby chcące rządzić "po swojemu" potrafili pokazać kto pełni największą władzę. W życiu prywatnym jednak popełnił błędy, które zraniły główną postać. Mimo to i tak nigdy nie stracił miłości. Chociaż Karola pokochałam to najważniejszym mężczyzną w książce pozostał dla mnie Charles Hart. Stanowił on opokę dla bohaterki, był także jej wielką miłością. Jednak to nie wszystkie postaci ważne, chwytające za serce. Było ich wielu np. Tom Killigrew, Buckingham, Rochester czy wspierająca Rose. Bohaterowie posiadali cechy, które wyróżniały ich z tłumu, każdy z nich zasługuje na poznanie.

Okładka zwróciła mą uwagę odkąd ją tylko zobaczyłam. Oddaje klimat epoki, a także pięknie się prezentuje. Inną opinię mam za to o oprawie ze strony technicznej. Na książce powstało wiele zagięć, w bardzo szybkim czasie. Czcionka jest dosyć duża, ale! Na dwóch-trzech stronach tekst był niemal zamazany. Przynajmniej tak wyglądał jak się na niego spoglądało. Literki nagle były podwójne. Mimo, iż takie rażące błędy dla oczu nie powinny mieć miejsca to na szczęście nie było ich wiele.

" - Po pierwsze, zrobi to, co będzie dobre dla kompanii - odparł Lacy. - A to znaczy, że zagra z tobą w parze. Po drugie, on dalej cię kocha. W końcu się z tym pogodzi."

Gillian Bagwell powieścią "Królewska Nierządnica" debiutowała wśród pisarzy. Jej styl może i nie zachwyca, jednak pisze lekko, przystępnie, a nawet barwnie. Niektóre opisy wyszły jej lepiej, inne były trochę mniej dopracowane. Nie bała się wprowadzić fragmentów związanych z erotyką, przez co jej język był czasami kontrowersyjny, co może zostać różnie odebrane. Gillian popełniła niestety jeden duży błąd. Pierwsza część książki płynie wolno i opisana jest szczegółowo, natomiast druga to nagłe przyśpieszenie i np. zapisanie całego roku z życia bohaterki na dwóch kartkach. Był to duży błąd, ponieważ,  to właśnie druga cześć lektury była ciekawsza i czytelnicy z chęcią przeczytaliby więcej na temat lat tam spisanych. Mimo to chętnie sięgnęłabym po kolejną powieść autorki. Być może zostałabym zaskoczona.

Podsumowując, muszę wspomnieć o finale, który wywołał we mnie dużo łez. Był naprawdę genialny i pięknie opisany. Na dodatek zakończył historię, nie zostawiając nierozwiązanych spraw, co oznacza że to powieść w jednym tomie. Całość jednak mnie nie zachwyciła i chociaż lektura wciąga, widać także jej mankamenty. Jest to piękny romans historyczny, lecz posiadający wady. Jedną z nich jest trochę nierozwinięty język pisarki. Można jej to wybaczyć, zważając na to, że to dopiero początku kariery Gillian. Powieść będzie dobra dla tych czytelników, którzy lubią ten gatunek, dla fanów dawnej Anglii, a także tych, którzy chcieliby spędzić kilka wieczorów przy miłej atmosferze powiewających sukien.




Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu


piątek, 21 września 2012

"Życie Na Lodzie" - Mariusz Czerkawski, Wojciech Zawioła

  "If you can't run with big dogs, stay home"

Jestem wielką fanką hokeja na lodzie i drużyny z mojego miasta tj. GKS Tychy. Dlatego gdy tylko zobaczyłam książkę byłego zawodnika tej dyscypliny i drużyny, moje oczy zaświeciły, a serce zaczęło bić szybciej. Czasami czytelnik jak tylko spojrzy na książkę, już wie, że mu się spodoba.  Po prostu ma takie przeczucie.

To nie do końca biografia. Chociaż i owszem. Mariusz Czerkawski opowiada o swoich pierwszych latach, o Tyskim hokeju, o ciężkim początku, naborze do Szwedzkiej drużyny, a także czasie spędzonym w NHL. Poznajemy jego życie od małego chłopca, do dorosłego mężczyzny z rodziną i nowymi ambicjami. Mariusz w świecie hokeja uważany jest za legendę, a na Tyskim lodowisku koszulka z jego nazwiskiem, wisi w galerii sław.
Dla każdego fana tego sportu, czy postaci Czerkawskiego, ta biografia i opis hokejowych przeżyć jest nie lada gratką.

"Powiedziałem prezesowi GKS-u Tychy, że chciałbym zagrać jeszcze jeden mecz. [...] Dopiero w styczniu pojechałem na trzy treningi z moją ukochaną drużyną. Zagrałem w zwycięskim meczu ze Stoczniowcem Gdańsk. Kibice dopisali, oprawa była świetna."

Mariusz Czerkawski wspomina o wspaniałych osobach, które poznał w Polskiej Lidze, czy NHL. Przedstawia nam sławnego Henryka Gruth, Krzyśka Oliwę, czy Gretzky. Przeżywamy z nimi prawdziwą przygodę. Jak to jest być w najlepszej lidze Świata, co dzieje się w szatni i jak trzeba walczyć by nie spaść do AHL?

"Wzięli mnie do szatni, położyli na ławce do masażu i zaczęli zszywać. Myślałem, że mam po meczu, jakiś szpital czy coś. A tu nic, zszyli mnie i powiedzieli, że mogę wracać na lód. Dograłem mecz do końca."

Biografia hokeisty to tak naprawdę wywiad. Prowadzi go Wojciech Zawioła, dobry kolega  Mariusza. Wojtek zadaje mu pytania, ciekawe, kontrowersyjne i takie, które z pewnością pojawiały się sie w głowach fanów Czerkawskiego. Ten odpowiada szczerze i pozwala czytelnikowi wejść w  swoje życie. Nie jest "chwalipiętą", jednak zna swoją wartość i wie co w życiu osiągnął. Dzięki temu jego postać postrzegam jeszcze milej. Mariusz nie udaje fałszywej skromności i wzbudza tym zaufanie i sympatię. Po jego wypowiedziach widać również że był oddany hokejowi i kibicom.

"Bardzo mi zależało, by ten ostatni mecz rozegrać właśnie w Tychach, przy wspaniałych kibicach, którzy zawsze mnie dopingowali. Ta książka to dobre miejsce na podziękowanie dla nich za to wsparcie."

Wydanie książki jest genialne. Okładka z ciekawym zdjęciem zaciekawiła mnie już na stronie internetowej, jednak gdy miałam lekturę w ręce, spojrzałam do środka i ujrzałam wiele fotografii rodzinnych czy ze środowiska hokejowego, byłam zachwycona. Wydawnictwo naprawdę spisało się świetnie. Znalazłam niestety również kilka błędów tzw. literówki.  Brak jakiejś literki, czy brak kropki i przecinka może nie rzucają się w oczy, lecz trzeba o tym wspomnieć.

W trakcie czytania wywiadu-rzeki, towarzyszyły mi naprawdę różne emocje.  Gdy Mariusz wspominał o kibicach GKS-u Tychy, dostałam rumieńców ze szczęścia, gdy opowiadał jak leżał nieprzytomny na lodzie, a trenerzy kazali mu dalej grać, z moich ust wyrwało się: "O Boże!". Dla mnie książka była prawdziwym rarytasem i spędziłam przy niej interesujące kilka godzin. Polecam wszystkim sympatykom hokeja, osobom, które interesują się Mariuszem Czerkawskim, a także tym, którzy z ciekawością czytają przyjemnie biografie. Warto!

Za przeżycie hokejowych emocji dziękuję Wydawnictwu
_________________________________________________

NIE MAM INTERNETU! Dlatego jest problem z dodawaniem recenzji, jednak postaram się szybko to naprawić!

środa, 5 września 2012

"Tylko Ciebie chcę" - Federico Moccia


Miłość rodzi się sama z siebie.



SPOILERY z poprzedniej części
Step po dwóch latach spędzonych w Nowym Jorku, wraca do Rzymu. Już w samolocie wspomina poprzednie lata. Opowiada swoją historię starszej kobiecie. Budzą się w nim wspomnienia, które przypominają mu ból jaki czuł kiedyś. Podczas podróży poznaje również piękną stewardessę, z którą wdaje się w romans. Jest on jednak krótkotrwały i nic dla chłopaka nie znaczący. Po pewnym czasie tankując w motorze, Step, spotyka Gin, energiczną, szaloną dziewczynę. Zaczyna częściej się z nią spotykać i między obojgiem rodzi się uczucie. Mimo to chłopak nie potrafi zapomnieć o przeszłości, która w pewnym momencie daje mu o sobie znać.

"Nigdy nie wiadomo z jakiej racji przypomina nam się akurat to, a nie coś innego. Pojawia się nagle, ot tak, nie pytając o pozwolenie. I nigdy nie wiesz, kiedy da ci spokój. Jedyne czego możesz być pewnym, to że, niestety, nawiedzi cię ponownie. Ale zazwyczaj to kwestia kilku sekund."

"Trzy metry nad Niebiem" zachwyciły mnie, łącząc w sobie prostote i magię. Z niecierpliwością zabrałam się za "Tylko Ciebie chcę".Od pierwszej strony zostałam wciągnięta w historię, którą kiedyś pokochałam. Tym razem, rzecz dzieje się dwa lata później, przez co ludzie, charaktery i miejsca ewoluowały.
Fabuła po raz kolejny ma w sobie magię. Niezwykły Rzym, barwne postacie i wzruszające fragmenty tworzą kolejny raz powieść, która pozostaje w sercu czytelnika.


"Pocałunek to wszystko. Pocałunek to prawda. Bez nadmiernych wprawek stylistycznych, bez przesadnie zawiłych wygibasów i karkołomnych ewolucji. Naturalny i przez to najpiękniejszy."

Stepa pokochałam już w "TMNN". Nie wiedziałam jednak czy mój stosunek do niego się nie zmieni. Stało się wręcz przeciwnie. Jego cierpienie po śmierci przyjaciela i odrzuceniu przez Babi, udzieliło się również mi. Chciałam by odzyskał swój dawny humor, by znów był starym szczęśliwym Stepem. To się wydarzyło, przynajmniej częściowo, kiedy poznał Gin. Dziewczyna ładna i zgrabna ujęła go jednak swoim charakterem. Poznali się w dość zabawnych okolicznościach. Gin chciała ukraść mu paliwo, przez co zostali umówieni. Step po tym mówił o niej, że jest szalona i niepowtarzalna. Chłopak mimo, iż poznał niezwykłą Ginevre, często rozmyślał o Babi. Ta, choć w powieści nie występowała często, była całkiem inna niż w poprzedniej części. Jak kiedyś wzbudzała sympatię, teraz odrzucała swoim zachowaniem. Została wyuzdana i nieszczera.
W "Tylko Ciebie chcę" powraca także Pallina. Kolejna osoba, która przeżyła tragedię. Jej chłopak zginął, a przyjaciółka opuściła. Dziewczyna mimo cierpienia, często pokazywała dawną, szaloną twarz. Bywały jednak również momenty, które ją załamywały.

"Kiedy kończy się miłość, można spodziewać się wszystkiego poza odpowiedzią na pytanie 'dlaczego?'"

Narracja jest pierwszoosobowa ze strony Stepa i momentami Gin. Trzecioosobowa za to ze strony Babi, Gabrieli i ojca dziewczyn. Język pisarza nie uległ zmianie. Dalej zachwyca, wzrusza i wywołuje w czytelniku różne emocje.

"Kiedy sobie ciebie przypomnę, wystarczy pomyśleć, że cię nie ma, że cierpię nadaremnie, bo wiem, ja to wiem, że już nie wrócisz."

Po przeczytaniu "Tylko Ciebie chcę", przez parę dni nie potrafiłam skupić się na innej lekturze. Zachwycił mnie wspomniany już język pisarza, przedstawienie świata i bohaterów, a także historia. Polecam tę książkę każdemu. Jest to naprawdę idealna lektura.

EKRANIZACJA:

Za mną również ekranizacje obu części w hiszpańskiej wersji. Oglądałam je po przeczytaniu "Tylko Ciebie chcę" przez co wspomnienia były świeże i filmy wzbudziły we mnie więcej emocji. W oko wpadli mi świetni aktorzy odgrywający główne role. Podobała mi się także ich gra. W pamięci zostały mi jeszcze obrazy, które były ukazane w filmach. Muszę też przyznać, że obie części po prostu 'przeryczałam'. Ekranizacje zawładnęły moim sercem. I dla fanów historii - polecam gorąco!