"Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością."
2 część trylogii.
Ci co czytali, wiedzą jak skończyło się "Delirium". Ci co czytali moją recenzję poprzedniej części, wiedzą jak bardzo ją przeżyłam. Nagle w moje ręce trafiło "Pandemonium". Miałam tę książkę czytać trochę później, była trzecia z kolei, ale nie wytrzymałam i...
Widok Lenie przesłoniły kłęby dymu i plamy krwi. Wtedy ostatni raz widziała Alexa. Teraz wylądowała po drugiej stronie bariery, w Głuszy. Ledwo przytomna zostaje znaleziona przez czarnowłosą dziewczynę, Raven. Ta razem z przyjaciółmi opiekuje się nią. Gdy Lena zdrowieje, rozpoczyna swoje życie na nowo, z obcymi ludźmi, w innym miejscu. Jednak nigdy nie zapomina chłopaka o miedzianych włosach i płynnobrązowych oczach, Alexa.
Strata. Nienawiść. Cierpienie. Dojrzewanie. Te wszystkie rzeczy opisują "Pandemonium". Książka opowiada o Lenie, która cierpi po stracie ukochanego. Dojrzewa, bo dużo przeszła. Nienawidzi ludzi, którzy zabili jej miłość i chce zemsty.
W książce jest dynamika i akcja. Są także mocne punkty wzruszenia czy piękne cytaty skłaniające do przemyśleń. Powieść wzbudza skrajne uczucia i emocje. Czytelnik z zaciekawieniem śledzi tekst i chce wiedzieć co będzie dalej. Szczególnie, że lektura podzielona jest na 'teraz' i 'wtedy'. Lena wspomina życie w Głuszy, następnie opowiada swoją historię mieszkając już w Nowym Jorku. Wydawać by się mogło, że ta część będzie gorsza od "Delirium", jednak utrzymuje poziom. Znowu zostajemy wciągnięci w świat delirii i buntu. Poznajemy nowych bohaterów, utożsamiamy się z nimi i śledzimy z wypiekami na twarzy ich przygody. Mroczne strony rządu zostają odkryte, powstaje ruch oporu, Hieny - Odmieńcy, którym zależy tylko na zdobyczach majątkowych, atakują, a Lena mimo cierpienia poznaje kogoś, tajemniczego chlopaka, o którym nie wie co myśleć.
"Księża i naukowcy mają rację co do jednej rzeczy: w głębi serca, w swojej naturze, nie jesteśmy lepsi od zwierząt."
Przed oczami od początku książki, od pierwszej strony miałam Alexa i nie byłam jedyna. Główna bohaterka mocno przeżywa jego śmierć, codziennie o nim myśli, a robi coś tylko ze względu na pamięć o chłopcu, który skradł jej serce. Mimo to, jest całkiem inna niż przy poprzednim spotkaniu. Stała się pewna siebie, rozważna i o wiele silniejsza. Poznaje Juliana, swojego największego wroga, uczestnika AWD - organizacji, która popiera remedium. Chociaż dziewczyna powinna go nienawidzić, zdarza się coś przez co musi odłożyć swoje uprzedzenia na bok. Julian to niepewny, niemal głupi 18-letni chłopak, przed którego oczami wiele razy stanęła śmierć. Mimo to chce zabiegu, który może go zabić. Chłopak także z czasem zaczyna rozumieć pewne rzeczy, dojrzewa, jednak i tak jest całkiem inny niż reszta bohaterów. Na przykład Raven, która w Głuszy mieszka od zawsze. Kobieta stara się, by wszystko było dobrze, niestety nie zawsze tak jest i wtedy obwinia siebie. Nie jest do końca pozytywną postacią, ale objawia wiele dobra. Ci, których wymieniłam to nie wszyscy bohaterowie. Często wspominana jest również, znana z poprzedniej części, Hana. Pisałam niegdyś, że bardzo ją polubiłam i teraz mi jej brakowało.
"Smutek to uczucie, jak gdyby sie tonęło, jak gdyby grzebano Cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia ich dni, które zlewają się w ciemność."
W "Delirium", Lauren Oliver zachwyciła mnie swoim lekkim, pięknym piórem, tworząc historię, która mną wstrząsnęła. Jednak tym razem było jeszcze lepiej. Czytając, czułam się niesamowicie. Język pisarki ujął mnie po raz kolejny. Jest on wyrobiony, przewleczony przepięknymi cytatami, które chwytają za serce. Na dodatek nowy zamysł autorki, o którym wspominałam, 'wtedy' i 'teraz' dodał tajemniczości książce. Lauren nie zmieniła narracji, teraz również wszystko widzimy ze strony Leny. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.
"Miłość. Gdy tylko wpuścisz do swojego serca to słowo, gdy tylko pozwolisz mu zapuścić korzenie, rozprzestrzeni się jak grzyb we wszystkich zakamarkach twojej duszy - a wraz z nim pytania, drżące, pączkujące lęki, które sprawią, że nigdy nie zaznasz spokoju."
Nagle te trzysta stron przeleciało mi przed oczami i znalazłam się przy zakończeniu.. a tam! Znowu wielki płacz. Pierwsze co zrobiłam skończywszy lekturę to napisałam znajomemu "Nienawidzę tej książki". Byłam załamana, ale przecież finał był genialny! "Chcę trzecią część" - mam ochotę wykrzyczeć. "Pandemonium" to świetna kontynuacja wspaniałej powieści. Pełna miłości, nienawiści i wzruszeń.
Za książkę serdecznie dziękuję:
Ps. Książka ma dla mnie wartość sentymentalną. I nie chodzi o treść!