środa, 28 grudnia 2011

Carol opowieść wigilijna - Bob Hartman

"  Dobry uczynek - zawsze nagrodzony "

"Jack O'Malley, typowy "biały kołnierzyk" z portfelem wypchanym kartami kredytowymi, nie znosi zakupów. Nie znosi śniegu. Nie znosi nawet Świąt Bożego Narodzenia. Dzień, w którym to wszystko zbiega się w czasie, nie może budzić w nim entuzjazmu. Kiedy więc w księgarnianej kafejce Jack próbuje kupić kawę, by nieco się odprężyć, przypadkiem wpada na młodą kobietę. Piękną i... tajemniczą. I wówczas całe jego życie - to, kim był, kim jest i kim być może - ukazuje mu się niczym czarno-biały film, w którym los powierza mu najważniejszą z ról..."

Zastanawialiście się kiedyś nad swoimi uczynkami? Czy nie moglibyście pomoc, tym którzy tego potrzebują? Czy pomagaliście? A może jesteście egoistami i wolicie wydać 'parę złotych na kawę przed pracą niż wspomóc biednych ludzi'?

Jack O'Malley 50-letni mężczyzna w dniu, w którym przychodzi do kawiarni by w spokoju wypić latte, spotyka na swojej drodze piękną, młodą kobietę, która.. wylewa na niego swoją kawę.
Carol jednak nie jest zwyczajna. Podczas gdy oboje słuchają piosenki, której kobieta szukała, ta zabiera głównego bohatera w jakieś miejsce, w przeszłość. Robi to bo ma nadnaturalne moce? Nie wiadomo.
Oszołomiony Jack rozpoznaje, że jest w sali lekcyjnej dawnego gimnazjum. Okazuje się, że to wydarzenie sprzed paru lat, gdy to on miał tam lekcje, on i jego była ukochana, Allie. Do Jacka powracają wspomnienia, jednak dalej nie rozumie sytuacji w jakiej się znalazł.

Dałam się zaskoczyć już po pierwszym rozdziale. Akcja nagle skoczyła i Jack znalazł się w przeszłości. Czytając początek byłam pewna, że cała historia będzie opierała się na próbie 50-latka, w zdobyciu 32-letniej kobiety. Na szczęście nie dostałam żadnego 'taniego' romansidła. Chociaż akcja nie jest specjalnie zaskakująca, w końcu to nie żaden thriller, tylko zwykła obyczajówka, z elementami fantastyki, to czasami momenty bywają bardzo ciekawe.

Carol to przede wszystkim niezwykle zabawna historia. Mimo, że częściowo opowieść jest oparta na pomocy ubogim, to przez większość książki uśmiechałam się do liter.

" - To Narnia - rzucił od niechcenia Jack. - Charakter tego dziwacznego marzenia, w które mnie wciągnęłaś, każe mi sądzić, że jesteśmy w Narnii. - Pomachał lwu. - Cześć, Aslan! Miło Cię poznać! "

Co prawda fragment ten może być mylący, dla kogoś kto książki jeszcze nie czytał,  za to ja czytając go, śmiałam się niesamowicie. Bardzo podobało mi się, że mimo swojej pięćdziesiątki na karku, Jack potrafił zaskoczyć zabawnymi odpowiedziami. Jego przekomarzania z Carol, również były ciekawe i wywoływały uśmiech na twarzy czytelnika. Żaden fragment nie był ciągnięty na siłę.

Z tyłu okładki pisze, że jest to "Współczesna wersja Opowieści Wigilijnej Dickensa", jednak dla mnie jest ona lepsza, właśnie przez ten humor. Jak Dickensa musiałam czytać do szkoły, tak tą książkę czytałam z własnej ciekawości i mimo, że historia jest bardzo krótka (zaledwie 100 stron) i przeczytałam ją po pół godzinie, to jest to dla mnie miło spędzony czas.
Carol nie jest napisana na tej samej zasadzie co pierwowzór i choć bohater cały czas twierdzi, że 'wpadł' jak Scrooge, to obie historie diametralnie się od siebie różnią. Chociaż podobieństwa są, małe ale są.

Bohaterów jakich zaprezentował nam autor jest niezbyt wielu, przynajmniej tych kluczowych, jednak pasują oni do historii i dobrze się z nią komponują, a sami nie są nudni i bez wyrazu.
Carol kobieta, która myśli, ze w końcu zmieni egoistycznego Jacka.
Jack, nie rozumiejący jej poczynań i jego ukochana Allie, której jest naprawdę niewiele. Występuje w paru fragmentach jako istota bardzo dobra i pomagająca, pod koniec poznajemy również co kiedyś spotkało ją.
Jest tez mała biedna dziewczynka, Amina i opowieść o lwie, wyjątkowym drzewie i żółwiu.

Chciałabym także wspomnieć, że jak książka się skończyła to zrobiłam wielkie oczy i powiedziałam "hallo"?! Oczekiwałam wyjaśnienia i dalszego sprawozdania z życia Jacka i chociaż wszystko właściwie wyjaśnione zostało to oczekiwałam więcej. Taki mały kaprys.

Z Bobem Hartmanem spotkałam się pierwszy raz i spodobał mi się jego styl, zabawne dialogi, ciekawa akcja i dobrze skonstruowane postacie. Zauważyłam również, że nie jest to pierwsza powieść napisana przez angielskiego autora i jeżeli będę miała możliwość to zapoznam się z jego innymi utworami. Znalazłam również informacje, że autor "Carol" bardzo lubi pomagać ludziom i biednym, więc myślę, że to stąd pomysł na taką historię.

Nie było mi łatwo znaleźć jakiegoś minusa powieści, jednak znalazłam!
Jest ona BARDZO KRÓTKA i chociaż wszystko co autor chciał nam przekazać, jest, jednak pewne wątki można by rozwinąć i zrobić z tego porządną książkę.

Serdecznie polecam, dla poprawy humoru, dla rozluźnienia, jak i po świąteczną przygodę.

Co kojarzy mi się z tą książką?
Oczywiście można się było spodziewać, że "Opowieść Wigilijna" Dickensa.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu

5 komentarzy:

  1. Lubię takie świąteczne klimaty i z chęcią przeczytam:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością zapoznam się z tą lekturą, ale może przed następnymi świętami :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie. Świąteczne przemiany bohaterów zawsze napawają mnie optymizmem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę pozycję w okresie przedświątecznym i mile ją wspominam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z ostatnią kartką kalendarza zerwij wszystkie złe nastroje. Zapomnij o wszystkich nieudanych dniach, przekreśl niewarte w pamięci chwile i wejdź w Nowy Rok jak w nowej sukni wchodzi się na najwspanialszy bal świata.

    Szczęśliwego Nowego Roku 2012 !

    OdpowiedzUsuń