Życie Holly i Gerry'ego było idealne - szczęśliwe małżeństwo, dom w Dublinie, oddani przyjaciele, wspaniała rodzina. Mieli świat u stóp. Tak przynajmniej sądzili. Dlatego gdy Gerry niespodziewanie umiera, życie Holly rozpada się na kawałki. I oto okazuje się, że jej dowcipny mąż zostawił dziesięć listów, a w nich dziesięć poleceń, które Holly musi wykonać. Z pomocą przyjaciół i kochającej, choć nieco ekscentrycznej rodzinki, Holly przekonuje się, że los szykuje dla niej jeszcze wiele niespodzianek...
Czym jest dla nas śmierć ukochanej osoby? Jest dla nas końcem świata, czy mimo bólu, początkiem czegoś nowego.
Jak opiszemy śmierć? - Śmierć (łac. mors, exitus letalis) – stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju. Tak jak Wikipedia?
Czy może napiszemy, że to najgorsza zjawa, która zabiera nam kogoś kogo kochamy?!
P.S Kocham Cię to książka o śmierci. Bo gdyby nie umarł Gerry, to ta historia nie miałaby miejsca bytu.
Już od początku zaczyna się rozpacz Holly, po stracie męża. Jest w tym wiele bólu i JUŻ NA POCZĄTKU czytelnik czuje wielki smutek.
“ Jej oczy były obolałe i spuchnięte od wielogodzinnego płaczu. Tak jak każdej nocy w ciągu ostatnich kilku tygodni, dopiero we wczesnych godzinach rannych zapadła w niespokojny sen. Każdego ranka budziła się i odkrywała, że leży gdzieś w niewygodnej pozycji - dzisiaj była to kanapa. I po raz kolejny obudził ją telefon od zatroskanego przyjaciela albo członka rodziny. Najpewniej sądzili, że jedyne czym się zajmuje, to sen. Dlaczego nie dzwonili nocą, kiedy bez końca błądziła po domu niczym zombie, szukając w pokojach... czego? Co spodziewała się tam znaleźć? ”
Ten cytat ukazuje co czuła główna bohaterka po stracie. Chociaż wcale nie, bo skąd możemy wiedzieć co czuła?
Jeżeli nikt nie przeżył czegoś podobnego nie powinien mówić, że wie co ona czuje. Czy ja wiem? Nie.
Wypożyczając tę książkę z biblioteki nie spodziewałam się, że od pierwszych stron będzie niesamowicie smutna i bolesna, byłam pewna, że akcja rozpocznie się w środku.
Akcja? To obrzydliwe, że tak pisze. Przecież to śmierć!
Historia od początku pokazuje Holly, wdowę po Gerrym, kobietę która nie daje sobie rady po śmierci męża, ma dwie przyjaciółki i wspaniałą rodzinę mimo to czuje się najbardziej samotna na tym świecie. Uważa, że to niesprawiedliwe, że właśnie jej ukochany zmarł. Jest zatopiona w rozpaczy i nie przyjmuje pomocy od nikogo.
Pewnego dnia jednak otrzymuje kopertę od zmarłego męża.
W kopercie znajdują się zadania, które Holly musi wykonywać co miesiąc. Dzięki tym zadaniom żyje i wreszcie dostrzega, że coś ma sens, robi wszystko co Gerry jej karze, "dla niego wszystko".
Przyjaciółki Holly, Sharon i Denise, wkrótce czeka coś pięknego, jednak ona nie jest w stanie cieszyć się z nimi ich szczęściem, przez to również dochodzi do kłótni.
Matka głównej bohaterki również straciła męża, chociaż nie zabrała go śmierć, to czasami widać, że też to przeżywa.
Poznajemy również jej siostrę Ciare, która w rodzinę bohaterki wprowadza dużo zamętu i zabawy.
Kolejnymi członkami rodziny, są jej bracia.
Pamiętam, że jeden z jej braci był bardzo samotnym człowiekiem i mimo, że z Holly za sobą nie przepadali po jakimś czasie zaczęli spędzać ze sobą czas.
Ja osobiście pokochałam brata Declana. Jego dokument o imprezie Holly z przyjaciółkami i Ciarą, był niesamowicie zabawny i tym zdobył moje serce.
Trzeci brat, którego imienia nie umiem sobie przypomnieć to taki błazen/ żartowniś, "ulubiony" brat naszej bohaterki, ale po pewnym czasie zrozumiała, że jeżeli on niczego nie będzie brał na poważnie, to nic mu w życiu nie wyjdzie.
Oczywiście jak to w książkach o miłości, jest pewien mężczyzna, którego Holly zaczyna interesować. I chociaż na początku łączy ich tylko przyjaźń to później on czegoś chce.. (na szczęście skończyło się jak skończyło).
P.S Kocham Cię, jak na czas wydania przeczytałam dosyć późno, jednak nie żałuję ani chwili spędzonej z tą książką.
Przeczytałam ją w jedną noc, którą niemalże całą przepłakałam i do dzisiaj pamiętam jak bardzo mi się podobała.
To nie jest tylko książka dla "romantycznych duszyczek", jest również dla osób które straciły kogoś, jest dla osób które kochają czytać i jest dla osób, które tego nienawidzą. :)
Polecam ją bardzo wielu czytelnikom, ponieważ Cecelia Ahern, ma bardzo piękny styl pisania i myślę, że będzie potrafiła przemówić do każdego.
Mam nadzieję, że dane mi będzie przeczytać więcej książek tej wspaniałej pisarki!
Ostatnia kwestia to film.
Był tak beznadziejny, że głowa mała. Wiele się po nim spodziewałam. Aktorzy - ok, historia - ok, to dlaczego zrobili z tego takie badziewie? I chociaż płakałam przez połowę filmu, to dlatego, że myślałam o książce, lecz gdybym jej nie czytała ekranizacja nie wzbudziłaby we mnie żadnych uczuć.
Filmu nie polecam!
Co kojarzy mi się z tą książką?
Cytat: "Perspektywa śmierci to bardzo silna motywacja."
Przeczytam napewno :)
OdpowiedzUsuńNawet jej nie skończyłam, bo ryczałam jak bóbr,a ale i tak uważam, że jest świetna ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam, ryczałam i chlipałam. Na pewno kiedyś do niej wrócę! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam tą książkę jakiś czas temu i całkiem mi się podobała. Ale film został niemiłosiernie zepsuty...
OdpowiedzUsuńLinka o filmie myślę dokładnie tak samo, byłam pewna, że odda klimat powieści, a wyszła z tego taaka lipa..
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mnie w kolejce, ale nie wiem, kiedy się do niej dorwę. Wiem, że usilnie unikam oglądania filmu w TV, żeby nie odebrać sobie przyjemności czytania ;D Myślę, że to będzie ciekawa i przyjemna lektura.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie film już oglądałam a książki jeszcze w reku nie miałam. Zastanawiam się nad nią, ale film był taki sobie.
OdpowiedzUsuńFonin między książką a filmem nie ma porównania. Według mnie nie był taki sobie, był beznadziejny po prostu. A książka jest naprawdę wspaniała. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam, była świetna. A film - muszę przyznać, ze beznadzieja ;( Zawiodłam się na nim.
OdpowiedzUsuń