czwartek, 5 kwietnia 2012

Kraina zwana Tutaj - Cecelia Ahern


„A gdy już odnajdę Ciebie, dane mi będzie spokojnie zasnąć.”

Co robimy gdy ginie nam jakaś mało ważna rzecz? Po nieudanych poszukiwaniach darujemy sobie. Sandy Shortt nie. Od dnia, gdy zginęła koleżanka ze szkoły, Sandy póki nie znajduje wszystkiego co zgubiła nie przestaje szukać. Przez skarpetki, zegarki poprzez ludzi. Prowadzi firmę, w której zajmuje się zaginionymi osobami, pewnego dnia jednak znika sama i trafia do Krainy Tutaj. Jej zaginięciem martwi się Jack Ruttle człowiek, z którym była umówiona, klient któremu zaginął brat. Gdy Sandy nie stawia się na spotkanie, Jack zaczyna jej szukać.

Pierwsze co mi się nasuwa, gdy myślę o tej książce to oryginalność i magia. „Kraina zwana Tutaj” to historia oryginalna, zdecydowanie. Nie spotkałam się jeszcze z takim tematem powieści. Cecelia Ahern stworzyła własny, wymyślony świat. I zrobiła to niezwykle. Przez całą powieść przepływa nutka tajemnicy. Pisarka nie poznaje nas z wszystkimi faktami, dawkuje nam informacje tak by wzbudzić zainteresowanie. Robi to jednak z pewnym smutkiem. Od początku towarzyszyło mi uczucie przygnębienia. W dobranych przez autorkę słowach panuje niepewność czy wszystko wróci na miejsce, czy wszystko się odnajdzie… Stworzenie czegoś tak nowego, innego graniczy z cudem, ale widać można.

Sandy Shortt jest dziwna, na początku wzbudza w czytelniku mieszane uczucia. Kobieta, która poświęca wszystko by znaleźć każdą rzecz, każdą osobę. Z czasem okazuje się, że ta dziwna kobieta potrafi kochać i przeżywać wiele rzeczy, poznajemy nawet jej poczucie humoru, chociaż objawione jest niewiele razy. Psychiatra Sandy, Gregory. Postać nie pełniąca głównej roli, ale dla mnie jedna z ważniejszych. Człowiek, który potrafił wysłuchać naszą bohaterkę i choć wiele w jej życiu nie rozumiał, otoczył opieką i wspierał.
Jack, dla Sandy obca osoba, która starała się ją odnaleźć.
Rodzina dziewczyny była bardzo wyrozumiała i także ją wspierała. Widząc co dzieje się z córką mama i ojciec starają się nigdy niczego nie gubić.
Jednak już tak jest, że pewne rzeczy gubią się same.
Helena, Bobby, Joseph, Wanda – kim są te osoby nie zdradzę, by nie zdradzać treści lektury, ale muszę wspomnieć, że bardzo ich polubiłam. Każde z nich ma w sobie cechy, które cenię. Pokazują również, że trzeba cieszyć się z tego co się ma.

„Tak jak mówiłam, w życiu zawsze panuje równowaga.”

Rozdziały są pisane na przemian. Narracja pierwszoosobowa ze strony Sandy, lub narracja trzecioosobowa ze strony Jacka. Coraz częściej spotykam się z tego rodzaju zabiegiem, niestety czasami w ogóle mi on nie odpowiada. Tym razem był to strzał w dziesiątkę.
O stylu w jakim pisze Cecelia Ahern, mogłabym pisać poematy pochwalne. Tak posługuje się językiem, że w czytelniku wzbudza podziw, dozuje nam tajemnice, magie i romans. Nie jest to jednak zwykły romans jak w romantycznej powieści, a taki że do końca nie wiemy co się zdarzy.
Jeżeli o końcówce mowa, to przyznam, że chociaż najczęściej na nie narzekam, tym razem nie mam do czego się przyczepić. Chociaż cała książka utrzymana jest w klimatycznym smutku, to finał zmusił mnie do wylania wielu łez. Było to jak zakończenie pięknej baśni i jakże żałowałam, że tak szybko się skończyła.

Kim jest Cecelia Ahern? Jest pisarką z prawdziwego zdarzenia. Porusza czytelnika serce i nie pisze schematycznie. To przeze mnie druga czytana powieść pisarki i druga, w której się zakochałam. „P.S Kocham Cię” było o nieszczęśliwej miłości, a „Kraina zwana Tutaj” mimo tematu całkowicie odmiennego jest równie wspaniała.
Przeczytam z pewnością jeszcze wiele książek pani Ahern, na razie jednak mogę gorąco zachęcić do sięgnięcia po tą.

„ […] Czasem sami znajdujemy swoją własną drogę do domu. Tak czy inaczej, zawsze się odnajdujemy.”

14 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale w mojej biblioteczce już zagościły dwie jej powieści. Omawianej przez Ciebie akurat nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahern jest moją ulubioną pisarką. Aczkolwiek tą powieść uważam za najgorszą z jej wszystkich powieści dotychczas przetłumaczonych na język polski. Po przeczytaniu skojarzyła mi się od razu z "Czarnoksiężnik z krainy Oz". Retrospekcje są dla mnie z kolei wielkim utrudnieniem, bo przeważnie zostajemy przeniesieni w jakieś wydarzenia bez uprzedzenia. Zresztą, jeśli interesuję Cię moja opinia na temat tej książki to zapraszam na swój blog, gdzie pod etykietą "Cecelia Ahern" znajdziesz recenzję tej książki.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się bardzo podobała, ale przecież każdemu podoba się coś innego. Chociaż z tym, że zostajemy przeniesieni w wydarzenie bez uprzedzenia jest ziarno prawdy. Mimo to, pod koniec się wzruszyłam i powieść wspominam bardzo miło.

      Usuń
  3. No tak gusta są różne. Dla mnie niestety zbyt bardzo przypominała "Krainę Oz", bym mogła w pełni poczuć jej "klimat". Tak, czy inaczej polecam Ci inne książki tej autorki, jeśli oczekujesz czegoś innego niż "Ps. Kocham Cię" i "Kraina zwana Tutaj" to polecam jedną z trzech ostatnich: "Dziękuje za wspomnienia"(życiowa i "tryskająca" humorem"), "Podarunek"(Poruszająca ważne tematy, zwłaszcza odwieczny "brak czasu"), "Dziennik z przyszłości"(chyba najbardziej magiczna) oraz z nieco starszych "Na końcu tęczy", która jak dla mnie stanowi numer 1 w rankingu dzieł Ahern.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością przeczytam jej wszystkie, bo te dwie bardzo mi się podobały i moja przygoda z Ahern dopiero się zaczyna. Szczególnie o "Podarunku" czytałam wiele dobrego.

      Usuń
  4. Ja także nie czytałam żadnej z książek tej autorki, ale zgadzam się, pomysł brzmi oryginalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Narobiłaś mi niezłej ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale mam nadzieję, że niedługo uda mi się to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam autorkę i sobie bardzo chwalę.
    Dziękuję za odwiedziny. Polecam "Mistyfikacja" Camp.
    Pozwolisz ,że sie u Ciebie rozgoszczę i zapraszam do mnie.Dodaję do czytanych:) Wesołych świat i książek:)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja niestety nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale zrobiłaś jej świetną reklamę :D Mam ochotę na tę książkę jak i na "P.S. Kocham Cię".

    Jesteś z Tychów? To niedaleko od Gliwic (ja jestem z Gliwic). 3 lata temu byłam na koncercie w Tychach w Tawernie, niedaleko Piramidy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie na tym koncercie raczej nie było, ale tak z Tychów. Widzę, że mamy blisko do siebie.

      Usuń
    2. I okazuje się, że wszyscy na "jednej kupie". Pozdrowienia z Mysłowic ;)

      Usuń
    3. Haha! To trzeba będzie spotkanie zorganizować!

      Usuń
  9. Z jednej strony, zgadzam się z dużą ilością Twoich uwag. I dla mnie Gregory też był ważny - taka niedoceniona postać. Z drugiej, trochę mi się jednak ta powieść dłużyła...

    http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2015/04/a-place-called-here-kraina-zwana-tutaj.html

    OdpowiedzUsuń