środa, 31 października 2012

"Nie mogę powiedzieć ci prawdy" - Lauren Barnholdt


"Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią."



Książka od początku przypominała mi "Lepiej nie pytaj" Hilary Freeman", młodzieżówkę która, spodobała mi się bo opowiada o ważnym i interesującym, temacie -  kłamstwie. "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" to całkiem inna historia, z rożnymi bohaterami, jednak opiera się ona właśnie na prawdzie i kłamstwie. Są to tematy ważne, potrzebne do wspólnej cywilizacji. Bo gdy chcemy zdobyć czyjeś zaufanie musimy mówić prawdę. Gdy kogoś kochamy twierdząc, że ochronimy go kłamiąc, mylimy się.


Kelsey zostaje wyrzucona z prywatnej szkoły Concordia Prep i trafia do Concordia Public. Tam już pierwszego dnia poznaje Isaaca, syna senatora. Od początku uważa go za "bufona", pewnego siebie i egoistycznego chłopaka. Isaac z kolei nie rozumie dlaczego dziewczyna czytająca romans w gabinecie dyrektora, odpowiada mu z niechęcią. Oboje wyrzuceni ze swoich szkół po jakimś czasie zaczynają się porozumiewać. Tworzą projekt "twarzą w twarz", który ma im zapewnić odpowiedni byt w szkole. Między Kelsey i Isaaciem rodzą się uczucia, których nie potrafią utrzymać na wodzy. Szczęśliwą sielankę przerywa im jednak kłamstwo.

"Przemilczenie prawdy to, to samo co kłamstwo"

Od początku wielką tajemnicą owiane jest wyrzucenie Kelsey ze szkoły. Miałam nadzieję, że gdy dowiem się co się stało zrobię wielkie oczy i zakrzyknę "wow", ale po odkryciu "sekretu wagi państwowej" nie byłam zaskoczona, tylko trochę rozbawiona. Było to nieco żałosne i  mało prawdopodobne. Jednak gdy już "ochłonęłam" ponownie skupiłam się na fabule. "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" to mogłabym rzec typowa młodzieżówka, które ostatnio były na wyginięciu. Treść nie jest zachwycająca, wręcz banalna. Książka nie zaskakuje, prócz dwóch tajemnic (wyrzucenie Kelsey ze szkoły i kłamstwo, które popsuło stosunki między bohaterami), historia idzie jednym torem. Problemy ze szkołą, problemy z rodzicami, problemy z przyjaciółmi itp.
Mimo to lektura wciąga, nie trzeba się  przy niej  skupiać, wystarczy się rozluźnić. Czytanie idzie naprawdę szybko, jednak mam trochę żalu do pisarki.
Chciałabym by podkreśliła najważniejszy punkt; kłamstwo jest złe. Ten watek był trochę pominięty, można by go rozwinąć i uzyskać dobry, mocny efekt.

Kelsey to zwyczajna nastolatka, bez magicznych zdolności i nieziemskich mocy. Jej problemy są takie jak większości z nas. Obecnie skupia się na związku z Isaakiem, projekcie "twarzą w twarz" i ukrywaniu prawdy. Dziewczyna wzbudza moją sympatię, mimo to, że parę razy wybuchła naiwnym płaczem i miała słabsze dni to przez większa cześć historii, jak na bohaterkę powieści młodzieżowej była normalną licealistką bez zbędnego użalania. Jej postać może nie jest barwna i ciekawa, jednak przyjemnie było ją poznać.
Isaac to ten niegrzeczny. Jako syn senatora nie daje przykładu innym. W poprzedniej szkole skupiał się przede wszystkim na zabawie, a dziewczyny były dla niego krótką przygoda. Pomimo tego ma dobre maniery i potrafi dążyć do celu, który sobie wyznacza. Nie wzbudzał we mnie większych emocji, ale zdołałam go polubić, przekonał mnie do siebie swoim urokiem osobistym (jak każda damę). Najbardziej jednak w pamięci zapadła mi Chloe i Marshall. Oboje wiele razy mnie rozbawili, byli prostolinijni i to ich darzę największą sympatią.
Są niestety także postacie, przez które jest mi niesmacznie. Jest to na przykład Rielle, bo choćbym się starała, jej zachowanie mnie odpychało.

"Prawda jest taka, że nie przejąłbym się oszustwem aż tak bardzo, gdybym jej nie kochał. A kiedy się kogoś kocha, wymaga się prawdy. Tak to po prostu działa. Inaczej wszystko się psuje."

Pisarka użyła narracji pierwszoosobowej naprzemiennej. Zrobiła także zabieg 'wcześniej' i 'następstwa' czyli wydarzenia które zdarzyły się przed odkryciem sekretu i po. Zdarzenia przeplatały się i muszę przyznać, że mi się to podobało. Po 'następstwach' miałam ochotę poznać finał powieści.
Znane nam są także uczucia dziewczyny i chłopaka, oboje  opowiadają ze swojej perspektywy.
To moje pierwsze spotkanie z Lauren Barnholdt, więc nie wiedziałam czego spodziewać się po jej stylu. Byk on lekki, przyjemny i nie męczył.

"Wtedy zaczynam rozumieć jaka jest najważniejsza cecha prawdy. Czego by się nie zrobiło, zawsze wychodzi na jaw."

Książka "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" to zwyczajna młodzieżówka i dla kogoś kto szuka niesamowitej lektury o przepięknej miłości, nie będzie odpowiednia. Jednak dla rozluźnienia, spędzenia kilku przyjemnych godzin jest ona w sam raz. Sama nie żałuję poznania Kelsey i Isaaca i możne nie zapamiętam powieści na bardzo długo, na pewno będę pamiętała o... kłamstwie.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu:


4 komentarze:

  1. Raczej się nie skuszę :D Ale recenzja świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się chętnie skuszę, może akurat na jesienne dni będzie dobra:D

    OdpowiedzUsuń
  3. No mam w planach tę książke i trochę martwią mnie te w zasadzie neutralne opinie. Ale zobaczymy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze napisana recenzja,a do przeczytania książki szykuje się już od dawna:)

    OdpowiedzUsuń