poniedziałek, 5 marca 2012

Przeznaczenie - Aleksandra Ból


"Potrzebowałam go jak powietrza."

Są takie książki po których spodziewam się bardzo wiele. Być może przez recenzje i szatę graficzną. Są też takie, po których nie spodziewam się czegoś dobrego, a te mnie zaskakują.

Eve uczestniczy w Rytuale Przebudzenie, który robi jej babcia. Co to jednak jest? Rytuał Przebudzenia to uwolnienie Mocy w młodym czarodzieju. Nad Mocą trzeba się jednak nauczyć panować, w innym wypadku komuś może stać się krzywda. Eve nie wierząc w takie bzdury idzie z przyjacielem Natem po lesie, gdzie zostają napadnięci. Eve ogarnia furia i nie panując nad sobą używa Mocy, niemal zabijając trzech napastników. Okazuje się, że w świecie czarodziejów obowiązują własne prawa i główna bohaterka trafia do obozu resocjalizacyjnego, w którym ma nauczyć się poskramiać Moc. Tam się wszystko zaczyna.

Nie jestem fanką polskich pisarzy i pisarek, więc do "Przeznaczenia" podchodziłam sceptycznie. Ciekawy opis mnie zaintrygował, jednak nie spodziewałam się fajerwerków. Aleksandra Ból zaskoczyła mnie już na początku. Akcja od pierwszej strony i chociaż nie wiedziałam o co chodzi, powoli zostało mi to wyjaśnione. Kolejna rzecz to brak wampirów, wilkołaków etc. Byli czarodzieje, czyli temat, z którym w literaturze nie spotykałam się często.
Pokuszę się o stwierdzenie, że fabuła jest genialna. Obóz resocjalizacyjny, walka z Prawem, a przy tym tyle emocji, że raz autentycznie się bałam, kolejny raz wzruszyłam. Nie, ja się po prostu popłakałam. Autorka zaczarowała mnie, wciągnęła w swoją historię, z której nie potrafiłam wybrnąć. Stworzyła coś, co chciałam przeczytać już dawno, chociaż o tym nie wiedziałam. Gatunek kluczy między paranormalem a antyutopią i połączenie to jest bardzo dobre.

"Dla wielu istnieje tylko to, co można zobaczyć, dotknąć, zbadać. Tak bardzo boimy się nieznanego, że zaprzeczamy jego istnieniu."

Są bohaterowie do których poczułam prawdziwą sympatię. Jest to na przykład bezbronny Natie, który przez swoją chorobę nie panuje nad emocjami. Z Eve łączyła go jednak prawdziwa przyjaźń i choroba chłopaka nie przeszkadzała im we wzajemnych relacjach.
"Nathaniel Sparks był moim przyjacielem od zawsze. Granice naszego wspólnego istnienia zacierają się w pamięci, nie potrafię dokładnie wyznaczyć ich początku ani końca. Po prostu pojawił się pewnego dnia, rozgarnął mrok, przegonił cienie i został na wieki. On, najszczerzej oddany, przystojny, rozrywany, kryjący sekret Nate i ja, Eve."
Eve, szesnastolatka, w której życiu zaczyna dziać się wiele rzeczy. Ma swoje słabości, jeżeli chodzi o przyjaciela to chyba największą, jednak pokazała jak silna potrafi być i że umie walczyć, gdy inni jej potrzebują. Starała się wiele poświęcić by ratować ludzi, których kochała. Takich bohaterek powinno być więcej.
Elijah to kolejny ważny chłopak w życiu dziewczyny, również bardzo silny, mający wielką tajemnicę.
Niestety łącząc tą trójke powstaje trójkąt, tak dobrze znany z serii takich jak "Zmierzch" czy "Pamiętniki Wampirów". Jest to największy minus historii, lecz osobiście nie potrafiłabym się pozbyć Nate, albo Elijaha i wiem co Eve do nich czuła, rozumiem to.
Poznajemy także Michaela, opiekuńczego dowódzctwę grupy walczącej z Prawem. Okazał się być wspaniałym człowiekiem, na którym można polegać. Starał się dowodzić jak najlepiej i chociaż zdarzały mu się błędy, widać było, że mimo to cała grupa go ceni i szanuje. Najbardziej na świecie kochał swoją małą siostrę Jenny, chorą na raka dziewczynkę.
Bohaterów mamy o wiele więcej, wymieniłam jednak tych, którzy szczególnie zasługują na uwagę. Polubiłam prawie wszystkich i każdy był na swój sposób wyjątkowy.
Pisarka także nie bała się zabić któregoś z bohaterów, przy czym czułam ogromny żal i smutek żegnając się z nim.

"-Eve - wypowiedział moje imię w ten niezwykły, przyprawiający o dreszcz sposób. - Kim jest dla Ciebie Nathaniel Sparks?
Kim jest? Kim? To była najbardziej oczywista rzecz w całym wszechświecie.
- Wszystkim - szepnęłam zgrzytliwie."

Przechodząc do narracji, która jest pierwszoosobowa muszę wspomnieć o tym, że czułam wszystko to samo co Eve. Po prostu razem z nią przeżywałam każdą z emocji. Jeżeli konała z głodu i ja byłam głodna, gdy przeżywała agonię z powodu tęsknoty to i ja niemalże wiłam się czytając i straszliwie płakałam. Niesamowite jak dobrze 'dogadałam' się z główną bohaterką, tworzyłyśmy całość, więc narracja z pewnością jest strzałem w dziesiątkę. Bywały krótkie fragmenty gdy narracja została poprowadzona w trzeciej osobie, jednak to wtedy gdy Nate i Eve byli daleko i autorka ukazywała nam co się z Natiem dzieje.
Tym razem nie mogę chwalić tłumaczenia, bo to właśnie język Aleksandry wzbudził mój podziw. Cytaty jakich używała doprowadzały mnie do łez, były bardzo piękne i wiele z nich spisałam by do nich wracać. Fragmenty, które czytałam kilka razy i na nowo przeżywałam cudowne chwile z bohaterami. Język pisarki nie był ani ambitny, ani specjalnie trudny i przez to podobał mi się jeszcze bardziej, a książkę pochłonęłam w dwa dni.

"Nienawiść zlewała się z namiętnością, tęsknota z odrazą. Wypełniała mnie plątanina paranoidalnych myśli, paranoidalne elementy mojego własnego, małego, paranoidalnego półświatka. Wówczas byłam bliższa szaleństwa, niż kiedykolwiek wcześniej."

Okładka jest dziwna. Gdy po raz pierwszy na nią spojrzałam nie spodobała mi się, potem zrozumiałam iż pasuje idealnie do fabuły, jednak ręce próbujące złapać uciekającą dziewczynę dalej nie podobały mi się, potem zaczęłam na okładkę dłużej patrzeć i stwierdziłam, że jest fantastyczna. Teraz za to, jak na nią spoglądam stwierdzam, że idealnie pasuje do historii zawartej w "Przeznaczeniu" jednak gdybym książki nie przeczytała uważałabym ją za koszmarną.
Pierwszy raz wspomnę o papierze w jakim wydana jest powieść. Spojrzałam na pierwszą stronę i byłam pozytywnie zaskoczona. Idealnie biały papier wydał mi się taki czysty, lepiej mi się z niego czytało, jest po prostu lepszy. Za to plus dla Wydawnictwa.

"Przeznaczenia podobno nie da się oszukać. Ot, z samej definicji, przeznaczenie, jako rzecz nieuchronna i zaplanowana od chwili naszych narodzin, jest czymś nie do przechytrzenia."

Chciałabym jeszcze pokrótce wspomnieć o błędach jakie popełniła Aleksandra.
"Doszliśmy w milczeniu do ulicy Świętej Elżbiety, nazywanej inaczej w Fallen Piątą Aleją." - Piąta Aleja zajeżdża mi Nowym Jorkiem, więc czy nie można było wymyślić czegoś innego, niż powtarzać najbardziej słynną ulicę Ameryki?
Czy trójkąt między Eve, Natiem i Elijahem był konieczny? Doprawdy pięknie zostało to opisane, jednak zalatuje mi tu Amerykańskimi Pisarzami.
I chyba najważniejsza rzecz: polska pisarka, więc mogłaby zrobić 'reklamę' naszemu Państwu. Wielu czytelników ma dość czytania o Ameryce i innych państwach, czy tak trudno napisać coś co dzieje się w Polsce, a bohaterowie są Polakami?
Oczywiście dziwne by było, gdybym się nie przyczepiła do zakończenia. Od strony około 246 do jakiejś 263 czytając czułam się wspaniale. Płakałam dość rzewnie, a i skłonna byłam oddawać hołd pisarce, jednak sam finał nie był dla mnie tak dobry jak oczekiwałam. Po pierwsze dosyć otwarty, niby wszystko zostało wyjaśnione, jednak spokojnie zmieściłaby się druga część, kolejna rzecz to niejaka przewidywalność. Jak przez całą historię nie przewidziałam nic, czym byłam zaskoczona, tak końcówka była niemalże nudna.
Minusy te, są jednak tak nikłe przy całej powieści, że prawie nie zwracam na nie uwagi.

"Pamiętaj tylko, że kilka słów prawdy jest zawsze lepsze niż tysiące zakłamanych. Niezależnie od tego, jak bardzo początkowo bolą."

Na stronie Wydawnictwa  szukałam informacji kim jest ta genialna Polska pisarka, nie znalazłam nic, skorzystałam z wujka google, wchodzę na blog Aleksandry Ból, czytam, czytam i robię ogromne oczy. Dziewczyna ma 17 lat! Zszokowało mnie to, bo nie spodziewałam się, że tak młoda osoba potrafi tak pięknie pisać. Ogromny szacunek za chęci i całą historię. Myślę, że Ola musiała spędzić przy tym trochę czasu.

Szczerze nie mam pojęcia komu mogę książkę polecić. Osobiście jestem zachwycona. Tak, naprawdę. O autorce nie wiedziałam nic, tyle tylko, ze jest Polką przez co byłam sceptycznie nastawiona do "Przeznaczenia". Po przeczytaniu jakichś 40 stron zrozumiałam, że tak szybko nie odłożę tej historii. Z pewnością będę do niej wiele razy wracała, bo uważam, że jest naprawdę wspaniała. Kiedy książka wydobywa ze mnie wiele, różnych emocji jest zdecydowanie warta uwagi każdego! Polecam młodzieży, lecz i starsze osoby wciągnie świat młodych czarodziejów walczących by przetrwać. Koniecznie musicie przeczytać, a ja zaczynam wierzyć w to, że "Polak - potrafi".


Za książkę serdecznie dziękuję

11 komentarzy:

  1. Nie słyszałam przedtem, ale czuję się zachęcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja! A skoro tak zachwalasz książkę to prędzej czy później będę musiała po nią sięgnąć :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, pisałam pod wpływem emocji i nawe wyszła dłuższa niż zazwyczaj.

      Usuń
  3. Intrygująca książka. Okładka paskudna i pewnie gdybym się miała kierować tylko wizualnymi odczuciami to nigdy bym nie kupiła tej pozycji, ale jak piszesz, powód do zastosowania takiej grafiki był. Podobnie jak Ty, żałuję, że nasi rodzimi autorzy rzadko kiedy umiejscawiają akcje w polskich realiach, drażni mnie, ale cóż zrobić...

    Nie mam awersu do polskich pisarzy, bardzo chętnie ich czytam, a tą książką tak mnie skusiłaś, że koniecznie będę musiała ją zdobyć :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoją recenzją bardzo mnie do książki zachęciłaś. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. tez jakos z dystansem podchodzę do polskich pisarzy:D Nie słyszałam o niej wcześniej ale ciekawie sie zapowiada:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi ciekawie, jednak nie jest to tematyka jaka mnie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi interesująco pewnie przeczytam ;)
    Pozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. No, po takiej recenzji aż szkoda byłoby przepuścic tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że masz takie samo nastawienie do polskich pisarzy jak ja, ale kto wie czy po książkę nie sięgnę.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń