środa, 31 października 2012

"Nie mogę powiedzieć ci prawdy" - Lauren Barnholdt


"Nie ma gorszego zła od pięknych słów, które kłamią."



Książka od początku przypominała mi "Lepiej nie pytaj" Hilary Freeman", młodzieżówkę która, spodobała mi się bo opowiada o ważnym i interesującym, temacie -  kłamstwie. "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" to całkiem inna historia, z rożnymi bohaterami, jednak opiera się ona właśnie na prawdzie i kłamstwie. Są to tematy ważne, potrzebne do wspólnej cywilizacji. Bo gdy chcemy zdobyć czyjeś zaufanie musimy mówić prawdę. Gdy kogoś kochamy twierdząc, że ochronimy go kłamiąc, mylimy się.


Kelsey zostaje wyrzucona z prywatnej szkoły Concordia Prep i trafia do Concordia Public. Tam już pierwszego dnia poznaje Isaaca, syna senatora. Od początku uważa go za "bufona", pewnego siebie i egoistycznego chłopaka. Isaac z kolei nie rozumie dlaczego dziewczyna czytająca romans w gabinecie dyrektora, odpowiada mu z niechęcią. Oboje wyrzuceni ze swoich szkół po jakimś czasie zaczynają się porozumiewać. Tworzą projekt "twarzą w twarz", który ma im zapewnić odpowiedni byt w szkole. Między Kelsey i Isaaciem rodzą się uczucia, których nie potrafią utrzymać na wodzy. Szczęśliwą sielankę przerywa im jednak kłamstwo.

"Przemilczenie prawdy to, to samo co kłamstwo"

Od początku wielką tajemnicą owiane jest wyrzucenie Kelsey ze szkoły. Miałam nadzieję, że gdy dowiem się co się stało zrobię wielkie oczy i zakrzyknę "wow", ale po odkryciu "sekretu wagi państwowej" nie byłam zaskoczona, tylko trochę rozbawiona. Było to nieco żałosne i  mało prawdopodobne. Jednak gdy już "ochłonęłam" ponownie skupiłam się na fabule. "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" to mogłabym rzec typowa młodzieżówka, które ostatnio były na wyginięciu. Treść nie jest zachwycająca, wręcz banalna. Książka nie zaskakuje, prócz dwóch tajemnic (wyrzucenie Kelsey ze szkoły i kłamstwo, które popsuło stosunki między bohaterami), historia idzie jednym torem. Problemy ze szkołą, problemy z rodzicami, problemy z przyjaciółmi itp.
Mimo to lektura wciąga, nie trzeba się  przy niej  skupiać, wystarczy się rozluźnić. Czytanie idzie naprawdę szybko, jednak mam trochę żalu do pisarki.
Chciałabym by podkreśliła najważniejszy punkt; kłamstwo jest złe. Ten watek był trochę pominięty, można by go rozwinąć i uzyskać dobry, mocny efekt.

Kelsey to zwyczajna nastolatka, bez magicznych zdolności i nieziemskich mocy. Jej problemy są takie jak większości z nas. Obecnie skupia się na związku z Isaakiem, projekcie "twarzą w twarz" i ukrywaniu prawdy. Dziewczyna wzbudza moją sympatię, mimo to, że parę razy wybuchła naiwnym płaczem i miała słabsze dni to przez większa cześć historii, jak na bohaterkę powieści młodzieżowej była normalną licealistką bez zbędnego użalania. Jej postać może nie jest barwna i ciekawa, jednak przyjemnie było ją poznać.
Isaac to ten niegrzeczny. Jako syn senatora nie daje przykładu innym. W poprzedniej szkole skupiał się przede wszystkim na zabawie, a dziewczyny były dla niego krótką przygoda. Pomimo tego ma dobre maniery i potrafi dążyć do celu, który sobie wyznacza. Nie wzbudzał we mnie większych emocji, ale zdołałam go polubić, przekonał mnie do siebie swoim urokiem osobistym (jak każda damę). Najbardziej jednak w pamięci zapadła mi Chloe i Marshall. Oboje wiele razy mnie rozbawili, byli prostolinijni i to ich darzę największą sympatią.
Są niestety także postacie, przez które jest mi niesmacznie. Jest to na przykład Rielle, bo choćbym się starała, jej zachowanie mnie odpychało.

"Prawda jest taka, że nie przejąłbym się oszustwem aż tak bardzo, gdybym jej nie kochał. A kiedy się kogoś kocha, wymaga się prawdy. Tak to po prostu działa. Inaczej wszystko się psuje."

Pisarka użyła narracji pierwszoosobowej naprzemiennej. Zrobiła także zabieg 'wcześniej' i 'następstwa' czyli wydarzenia które zdarzyły się przed odkryciem sekretu i po. Zdarzenia przeplatały się i muszę przyznać, że mi się to podobało. Po 'następstwach' miałam ochotę poznać finał powieści.
Znane nam są także uczucia dziewczyny i chłopaka, oboje  opowiadają ze swojej perspektywy.
To moje pierwsze spotkanie z Lauren Barnholdt, więc nie wiedziałam czego spodziewać się po jej stylu. Byk on lekki, przyjemny i nie męczył.

"Wtedy zaczynam rozumieć jaka jest najważniejsza cecha prawdy. Czego by się nie zrobiło, zawsze wychodzi na jaw."

Książka "Nie mogę powiedzieć Ci prawdy" to zwyczajna młodzieżówka i dla kogoś kto szuka niesamowitej lektury o przepięknej miłości, nie będzie odpowiednia. Jednak dla rozluźnienia, spędzenia kilku przyjemnych godzin jest ona w sam raz. Sama nie żałuję poznania Kelsey i Isaaca i możne nie zapamiętam powieści na bardzo długo, na pewno będę pamiętała o... kłamstwie.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu:


poniedziałek, 29 października 2012

"Dziewczyna na Times Square" - Paullina Simons



"Alkohol - balsam cywilizacji, smar kultury."



Pamiętam moją przygodę z "Drogą do Raju" Paulliny Simons. Miała ona miejsce w kwietniu 2011 roku. Być może minęło dużo czasu, ja jednak czuję się jakbym tę powieść czytała kilka dni temu. Skończyłam ją około 3 w nocy i nie zapomnę jak się wtedy czułam...
 Tym razem na mojej drodze stanęła "Dziewczyna na Times Square".  Powitałam ją z uśmiechem na ustach i zaprosiłam na dłuższe spotkanie. Niestety wizyta "Dziewczyny.." skończyła się o wiele za szybko. Postaram się przybliżyć Wam, nasze spotkanie.

Przed  oczami zawitała mi Lily Quinn, nowojorska studentka. Dziewczyna ostatnimi czasy przeżywa ciężkie chwile.  Na początku zaskakują ją problemy z rodzicami, mieszkającymi na Hawajach. Chcąc pomóc matce, Lily wyjeżdża na jakiś czas. Jednak po powrocie, czeka ją niemiła niespodzianka. Współlokatorka Lily, Amy zaginęła. Główna bohaterka ma nadzieję, że przyjaciółka niedługo wróci, lecz jej nadzieję rozmywa detektyw O'Malley.  Uparty mężczyzna prowadzi śledztwo bez zmrużenia oka. Niestety w pewnym momencie okazuje się, że Lily nie będzie mogła mu już pomagać.  Dziewczyna ulega chorobie. Spotyka ją jednak "niewielkie" szczęście. Wygrywa 11 milionów dolarów na loterii. Od tego czasu jej życie diametralnie się zmienia. Skumulowane problemy zaburzają jej egzystencję. Jak główna bohaterka poradzi sobie z nową sytuacją?

"Nie planowała tego. Kiedy zakochała się w Nim, nie odebrała tego jako zrządzenia losu. To było coś, co dosłownie zwaliło ją z nóg."

Pierwsze kilkanaście stron książki nie zapowiada niczego niezwykłego, śmiem przyznać, że się nudziłam. Jednak po pewnym czasie zaczęłam czytać z szeroko otwartymi oczyma.
Historia porusza ludzkie problemy, ukazuje cierpienia i problemy życia codziennego, a także 'mówi' że szczęście nie przychodzi za darmo. Ile człowiek musi się nacierpieć by być spełnionym? To główne pytanie powieści.
Paullina Simons nie słodzi, nie boi się pokazać gwałtowności, ludzkich zapędów. Nie stwarza idealnej powieści z przewidywalnym zakończeniem. Wręcz gra na uczuciach czytelnika, bawi się nami jakby chciała powiedzieć "życie nie jest takie piękne, złotko".
Autorka opisuje relacje międzyludzkie, nie wzorując się na schematach; a wszyscy wydają się ludźmi z krwi i kości, są prawdziwi i realistyczni.
Lektura ta ZMUSZA do myślenia, do odczuwania emocji. Wielowątkowa fabuła nie jeden raz wzrusza, jednak nie jest to przygnębiająca książka. Bohaterzy wprowadzają do treści dużo humoru, a ich dialogi opiewające w sarkazm wywołują w czytelniku salwy śmiechu.
Jednak bardzo ważnym aspektem w lekturze jest także choroba alkoholizmu. Temat ten zwraca na siebie uwagę, pokazuje jak wielkim jest problemem i momentami wzburza czytającego.

"Po tym właśnie można poznać alkoholika: po kłamstwie, ile pije; po alibi - to nie jego wina oraz po zaprzeczeniu: nie jest aż tak źle."

Bohaterzy to zbitki ludzkich charakterów.
Lily Quinn to niezwykle silna psychicznie dziewczyna. Spada na nią grad problemów. Dodatkowo spotyka się z niezrozumieniem ze strony rodziny. Momentami  ma ochotę się poddać, bo nie rozumie dlaczego spotkało to właśnie ją. Jednak walczy o zdrowie, spokojne życie i szczęście.
Przez zaginięcie Amy, przypadkowo poznaje Spencera, dużo starszego od niej detektywa. Chociaż z początku ich relacje są czysto służbowe, to ich częstsze spotkania zaczynają przeradzać się w przyjaźń.
O'Malley to mężczyzna owiany mroczną tajemnicą przeszłości. Nigdy nie mówi o sobie, ukrywa wiele rzeczy, ale opiekuje się Lily, dba o nią, nie porzucając jednak śledztwa.
Postacią złożoną, nieprzewidywalną, nieuprzejmą i znielubioną przeze mnie jest mama głównej bohaterki. Przez swoją chorobę, przez alkohol Nie zauważa nikogo oprócz siebie. Jest nieczuła na krzywdy swojej rodziny, bezduszna, egoistyczna.  Jej, tak jak sióstr Lily nie potrafiłam polubić. Są to bohaterzy zbyt sprzeczni z moimi ‘kryteriami’. Przeciwnie za to, zżyłam się z Lily, a Spencer mimo wielu wad pozostał bliski memu sercu.

"Nie zakochujesz się w sercu. Zakochujesz się w twarzy kobiety, w jej ciele, włosach, zapachu. Na to zwracasz uwagę przede wszystkim, cała reszta jest drugorzędna."

Czymże byłaby piękna historia bez swojej stworzycielki? To co mnie zaskakuje w Paullinie Simons to jej niezwykłe wyczucie. Wyczuwa kiedy, co i jak rozwiązać. Jak sprawić by czytelnik przeżywał najróżniejsze, skrajne emocje. Styl, który prezentuje pisarka sam w sobie jest niezwykły. Nie pozwala oderwać się od tekstu, woła czytelnika by dowiedział się co jest dalej. Jest to motyw napędowy, genialny dodatek do opowieści.
Paullina Simons ukazuje nam treść ze strony trzeciej osoby. Opowiada być może obiektywnie, jednak w sercu czytelnika daje się odczuć pewien subiektywizm. Sama nie jestem  w stanie obiektywnie ocenić tego utworu.

"Niebawem wszystko się skończy. To jest właśnie światełko na końcu tunelu. Nie życie, lecz śmierć."

Nie wiem jak mogę się odnieść do  treści bo mam wrażenie, że cokolwiek napiszę, nie uchwycę wszystkich towarzyszących mi emocji.
Wybór czy przeczytać książkę pozostawiam Wam, a ja się od tego umywam. Waszą decyzją będzie czy chcecie przeżyć coś niesamowitego, pięknego, lecz niezbyt szczęśliwego.
Moje spotkanie z "Dziewczyną.." minęło, ale jest to jedno z tych, które zapamiętam do końca życia.

"Wpadamy z krzykiem w życie i nie mamy wyboru, musimy je przeżyć do cholernego końca."

sobota, 27 października 2012

"Śladem zbrodni" - Tess Gerritsen

 "Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość."



Beryl Tavistock była pewna, że zna prawdę o śmierci swoich rodziców. Pewnego dnia dowiaduje się, iż to ojciec zabił matkę, po czym popełnił samobójstwo. Dziewczyna nie potrafi w to uwierzyć i razem z bratem wybierają się do Paryża, żeby odkryć tajemnicę przeszłości.  Towarzyszy im były agent CIA Richard Woolf.  Na miejscu trójkę bohaterów spotyka wiele niebezpieczeństw, a sprawa sprzed 20 laty odżywa na nowo.

Tess Gerritsen to dla mnie niekwestionowana mistrzyni thrillerów medycznych, o czym wspominam przy każdej nadarzającej się okazji. Jednak już po raz drugi spotkałam się z inną osłoną pisarki. Kolejny raz miałam styczność z  romansem kryminalnym. "Osaczona" tego gatunku nie zachwyciła mnie jak inne książki pisarki.
Autorka podaje czytelnikowi na tacy paletę uczuć i emocji. Tworzy historię pełną akcji i nieoczekiwanych zwrotów pełnych napięcia. Opowieść jest dokładna, przemyślana, zawiera dużo zagadek i tajemnic.
Gerritsen nie po raz pierwszy ukazuje w swojej książce talent pisarki i wykorzystany pomysł na fabułę. Chociaż przez romans, momentami powieść oscyluje w przewidywalną, a nawet nudną, to większa część historii wciąga i ciekawi.

Beryl Tavistock to mogłabym rzec typowa postać stworzona przez pisarkę. Dlaczego?
Tess nie przedstawia nam nudnych, niepewnych siebie dziewczyn. Dostarcza nam dzięki bohaterom wielu niezapomnianych przeżyć, bo główna postać to silna, stanowcza, pewna siebie i urocza kobieta. Dzięki temu czytelnik nie musi męczyć się z narzekaniami bohaterki. Kolejną ważną osobą w książce jest Richard Woolf. Wydawać by się mogło, że będzie on kolejnym idealnym "Edłardem" i czasami takim jest, jednak pisarka ukazuje nam jego wady. Mężczyzna ten ma wiele tajemnic, mimo to wpada w sidła Beryl i między tą dwójką zaczyna rodzić się uczucie.
Romans bohaterów jest wytonowany, o dobrym smaku i budzący wątpliwości czytającego.  Dzięki temu na samą myśl nie robi mi się niesmacznie, a wręcz przeciwnie. Wątek miłości dziewczyny i Richarda posiada wiele plusów.

Język pisarki różni się od tego użytego w thrillerach. Nie jest dojrzały, pojawia się także mniej opisów. Jednak styl jest zdecydowanie lepszy niż w "Osaczonej". Nie tylko styl,  również fabuła, która tym razem jest bardziej zaskakująca.
Narracja za to się nie zmieniła. Została poprowadzona w trzeciej osobie tzw. wszechwiedzącej. Dzięki temu bliższe nam są uczucia bohaterów.
Tess stworzyła także ciekawe, zgrabne dialogi, przez które czytelnik z chęcią śledzi dalsze poczynania postaci.

Okładka według mnie jest po prostu sztuczna. Nie podoba mi się, a jej jedynym plusem jest białe tło. Książka zawiera także literówki, chociaż te nie rzucały się w oczy.

"Śladem zbrodni" to ciekawa, pełna zwrotów akcji i ze smaczkiem romansu książka, jednak nic więcej.
Chociaż uwielbiam Tess, nie  mogę przemóc się do tej odsłony jej powieści. Mimo to, polecam bo "Śladem zbrodni" to dobra lektura, wprost idealna na nadchodzące zimowe wieczory.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu:


_____________________________________

Ostatnio pisałam o moich problemach z blogiem, na szczęście wszystko już w porządku.
Teraz jedynie muszę przyspieszyć z czytaniem i dodawaniem recenzji. Mam dużoo zaległości!

czwartek, 11 października 2012

"Smak hiszpańskich pomarańczy" - Kim Lawrence, Kathryn Ross, Chantelle Snaw

 "Kochać i być kochanym, to czuć słońce z obydwu stron."


"Smak hiszpańskich pomarańczy" to zbiór trzech opowiadań. Trzy romanse, trzy kobiety, trzech mężczyzn.

"Wakacje w Andaluzji"
Lily nie może zapomnieć o zdradach męża i poronieniu. Przyjaciółka proponuje jej weekend w towarzystwie swojego chłopaka. Na miejscu okazuje się, że ukochany Rachel zabrał ze sobą znajomego, Santiaga Morais. Lily rozpoznaje w nim swojego kochanka z pewnej podroży. Oboje ukrywają prawdę, a między nimi panuje napięta atmosfera.

"Wino, słońce, Barcelona"
Carrie leci do Barcelony, miasta, w którym jest jej dom. Ma tam również podpisać kontrakt z wytwórnią win Santos. Dziewczyna pracuje w agencji reklamowej  i jej zadaniem jest jak najlepiej wypromować markę. Ma już własny pomysł, ale podczas podroży zdradza plan siedzącemu obok mężczyźnie. Po pewnym czasie okazuje się, że to słynny Maks Santos. Carrie jest pewna, że z  powodu jej niedyskrecji Maks nie podpisze kontraktu. Jednak on podaje warunki, na których to zrobi. Kobieta wplątuje się w sieć kłamstw. 

"Tylko w Madrycie"
Javier Herrera od zawsze chciał przejąć bank po swoim dziadku, lecz po jego  śmierci na drodze stoi mu.. testament. Dziadek zaznaczył w nim, że następca musi mięć żonę, a by oficjalnie przejąć bank, powinien być z nią rok. Javierowi się to nie podoba, bo zawsze miał dużo kochanek, ale żadnego stałego związku. Gdy przyjeżdża do niego Grace Beresford, dziewczyna, której ojciec dopuścił się oszustwa, mężczyzna wpada na pomysł i wykorzystuje ją do niecnych planów.

 Trzy romanse nie wyróżniają się niczym niezwykłym. Fabuła jest wręcz banalna, ale książkę czyta się szybko. W powieściach nie ma zwrotów akcji, czy fragmentów łapiących za serce, jednak każde z opowiadań wciąga dzięki czemuś innemu. Pierwsza historia jest do bólu przewidywalna, druga wprowadza wątek ciekawszy i bardziej emocjonujący, a trzecia trzyma się już całkiem dobrze.
Spodziewałam się opisów gorących miast Hiszpanii, odwiedzenia przez bohaterów ciekawych miejsc, czy przeżycia niezwykłych przygód nad morzem. Niestety historie postaci są suche, występuje jeden główny punkt, żadnych opisów, prócz wyglądu przystojnych mężczyzn czy atrakcyjnych kobiet. W opowiadaniach znajdą się również fragmenty smutne czy przykre, jednak czytelnik ma tę świadomość, iż wszystko skończy się dobrze.

 Bohaterowie zostali wykreowani jako idealnie piękni. Charakterami się jednak różnią i jak to pierwsze bywało irytujące, to drugie mi się podobało. Powracając do wyglądu, zrozumiałe,  że w romansach jest najczęściej wszystko idealne, ale ileż można? Czy żadna z pisarek nie potrafiła stworzyć wyjątkowej postaci, tylko musiała lecieć po schematach?  Muszę jednak przyznać, że autorki wykazały się pomysłowością opisując psychikę, czy charaktery bohaterów. Szczególnie Chantelle Snaw, tworząc mężczyznę bez uczuć, nieczułego na nic. Zdecydowanie to trzecie opowiadanie było najbardziej dopracowane, a postaci najciekawsze.  Wzruszeń może nie dostarczyło, jednak dało się odczuć rożne emocje.

 Pisarki różnią się od siebie stylem, jednak schemat powieści jest mniej więcej ten sam. Kim Lawrence niczym mnie nie zaskoczyła. Od pierwszych stron wiadome było jak się wszystko potoczy. Język Kathryn Ross trochę mnie zauroczył. Był lekki, owszem, ale także tekst bardziej przemyślany, wciągający. Pomysł był ciekawszy, oryginalniejszy. Kolejne opowiadanie na plus, najlepsze wręcz, napisała Chantelle Snaw. Być może nie zachwyca, ale trzyma się na dobrym poziomie. Trzy historie poprowadzone są narracją trzecioosobową, dzięki czemu poznać możemy wszystkich pobocznych bohaterów, nie tylko główne postaci.

 Okładka mnie raczej nie zachęcała do czytania. Krzykliwe kolory być może pasują do lata, jednak do mnie nie przemawiały. Jeżeli chodzi o wydanie, to w książce zdarzały się literówki, nie nagminnie, ale jednak. Reszta wydania była w porządku,  powieść nie rozpada się w rękach, a czcionka jest na tyle duża, że czytanie idzie szybko.

 Powieść "Smak hiszpańskich pomarańczy" nie ujęła mnie za serce, nie zapadnie w mojej pamięci na długo, momentami mnie nudziła. Spędziłam z nią jednak także kilka niemęczących godzin. Jest to dobra książka na lato, ale polecam także przeczytać na rozluźnienie.










Za książkę dziękuję:

czwartek, 4 października 2012

"Ostatnie Poświęcenie" - Richelle Mead


"Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia."

6 część serii.
Rose siedzi w więzieniu. Została oskarżona o zabójstwo Królowej i czeka ją rozprawa sądowa. Przyjaciele dziewczyny próbują zapobiec procesowi i wymyślają plan ucieczki. Główna bohaterka ucieka z aresztu i wyrusza w podróż z dawną miłością, Dymitrem i alchemiczną Sydney. Chce oczyścić swoje imię z zarzutów i znaleźć.. właśnie kogo?

Poprzednie pięć części były świetne. Dopracowane, trzymające w napięciu i wzruszające. Dynamika, zwroty akcji, nieszczęśliwa miłość, szkoła wampirów, wielkie bitwy to jedne z wielu tematów, które mnie zachwyciły. Zastanawiałam się więc jak będzie teraz? Czym pisarka mnie zaskoczy? Czy utrzyma poziom poprzednich tomów?
Już od pierwszych stron czytelnik otrzymuje pewną dawkę emocji.
Rose jest zamknięta w więzieniu i spotkać się możemy z jej rozmyślaniami i wątpliwościami. Dziewczyna boi się o swoją przyszłość i przyjaciół. Nagle dostaje szansę by wszystko naprawić. Jednak nie jest pewna czy się jej to uda. Mimo to wyrusza w podróż i stara się zrobić wszystko by pomóc Lissie, najlepszej przyjaciółce w kandydowaniu na tron.

Rose czyli jedna z najbardziej dynamicznych postaci, została ulubienicą wielu czytelników. Z części na część jest coraz silniejsza, bardziej doświadczona, pełna odwagi i dobrego humoru.
Mimo wielu kłopotów walczy i się nie poddaje. Chociaż sama jest w tarapatach, martwi się o przyjaciół. Rose to oddana przyjaciółka, godna zaufania i miłości. Ma cięty język i bywa szczera, przez co zdobywa nie tylko powierników, ale wielu wrogów.
Jej związek z Adrianem stanął w miejscu. Dzieli ich duża odległość, a widzą się tylko w snach. Oboje przez to bardzo cierpią, szczególnie chłopak. Dalej jest tym samym zabawnym, ironicznym Adrianem, który zdobywa serca dziewczyn. Chociaż znowu pije z tęsknoty, robi wszystko, by ułatwić zadanie Rose.
Lissa za to, kolejna bohaterka o mocy ducha, jak Adrian, stała się świeższa, wyrafinowana i zdobyła ogromny szacunek publiczności (czyli nas, czytelników).
Dokonała rzeczy, przy których musiała wykazać się siłą i odwagą. Widać, że w tej części - ostatniej już - rozwinęła skrzydła i pokazała na co ją stać.
Kolejną postacią, która osiągnęła apogeum popularności został Dymitr. Mężczyzna co zdobył rzesze fanów, a konkretniej fanek, pozostaje w "Ostatnim Poświeceniu" dalej zimnym, nieczułym wobec głównej bohaterki.
Czy jednak taki jest naprawdę, w głębi duszy?

"Samotność jest czymś strasznym" Nie ma nikogo, komu można się zwierzyć, komu można zaufać, kogo obchodzi to, co się z tobą dzieje."

Richelle Mead to jedna z najpoczytniejszych amerykańskich pisarek. Najbardziej znana z takiej serii jak "Akademia Wampirów" czy cyklu o przygodach Georginy Kincaid. Ta pierwsza jest mi znana, a za powieści o sukkubie na pewno wezmę się w przyszłości.
Autorka tworzy niezwykle barwne dialogi, ociekające sarkazmem i dozą poczucia humoru.
Jej styl jest lekki i przyjemny. Wprowadza czytelnika w świat, z którego nie da się wyrwać. Życie z "Akademii" pochłania nas, przez co musimy w nim trwać do końca.
Narracja jest poprowadzona ze strony Rose. Zabieg ten jest oczywiście najlepszym z możliwych.  Pokazuje mocny charakter bohaterki, jednocześnie informując nas o jej słabościach.
Język jaki wypracowała sobie Richelle jest składnikiem, który emanuje smakiem i zachęca do pochłonięcia każdej jej lektury.

Reasumując, na "Ostatnie Poświęcenie" czekałam naprawdę długo i gdy tylko dorwałam ją w łapki, zaczęłam czytać. Zachwycona poprzednimi tomami, przepadłam również w tym.
Ostatnia część ma swoje zobowiązania. Powinna wyjaśniać i kończyć. Książka Mead wywiązała się z obowiązku. Finał może nie był szokujący, ale bardzo piękny i z żalem serca żegnałam się z "Akademią".
Teraz czas na "Kroniki Krwi"!
Polecać chyba nie muszę. Fani serii i pisarki i tak po nią sięgną, a jest ich multum. Jednak jeśli Ty jeszcze nie zostałeś fanem - dołącz do nas.